czwartek, 2 września 2010

Peszteńskie ulice

Poznawanie historycznego centrum Pesztu zaczęliśmy od ulicy Vaci - tutejszego deptaku. Krążąc po urokliwych uliczkach odchodzących od głównej ulicy i podziwiając zdobione budynki domaszerowaliśmy aż do Muzeum Narodowego. Tam poznaliśmy historię Węgier od średniowiecza aż do czasów współczesnych - szczególnie podobały nam się kolekcja misternie rzeźbionych fajek, oryginalnych stroi z dawnych epok i eksponaty z serii "historia techniki".
Wcześniej, w międzyczasie, naszą uwagę przyciągnął duży ceglany budynek, przywodzący na myśl starą halę dworcową. Gdy weszliśmy do środka, naszym oczom ukazał się ogromny targ - market, z wszystkimi możliwymi warzywami i innymi delikatesami stosowanymi w kuchni węgierskiej, a w szczególności girlandy suszo
nej i świeżej papryki - ale się Michowi oczy świeciły, już chciał kupować i biec do kuchni gotować! :)


Później, aby przywitać się z Dunajem udaliśmy się na promenadę biegnącą wzdłuż rzeki, gdzie szybko zaokrętowaliśmy się na promie Dunai Legenda. Trwający godzinę rejs z polskim (sic!) audioguidem umiliła dodatkowo niespodzianka w postaci kieliszka wina. Podczas wycieczki poznaliśmy historię i anegdoty nadrzecznych części Budy, Obudy oraz Pesztu. Lepszej perspektywy dla widoku Parlamentu i góry Gellerta mieć nie mogliśmy! W trakcie rejsu mieliśmy przystanek na Wyspie Małgorzaty - opisywanej jako najpiękniejszy park Budapesztu. Nam skojarzyła się bardzo z poznańską Cytadelą - czy taka piękna, nie sądzimy, ale na pewno ze swymi otwartymi placami i ścieżkami joggingowymi jest popularnym miejscem dla aktywności ruchowej.


Teraz już jesteśmy w mieszkaniu i raczymy się szeroko polecanym w przewodnikach Egri Bikaver - czerwonym winem wytrawnym "Krew Byka" i musimy przyznać - jest na prawdę dobre!
PS. Ola chyba przestanie lubić Michała, bo kupił sobie pastę czosnkową. Powinno się ją używać do gotowania, a on ją maluje sobie kanapki! Co więcej, on, taki zatwardziały przeciwnik "śmierdzących serów" właśnie przymierza się do konsumpcji sera camembert - oczywiście z czosnkiem!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz