Pogoda w Krakowie niestety nas zawiodła - jak lało tak lało nadal. Mimo trudnych warunków wyruszyliśmy jednak pieszo na podbój Wawelu. Najpierw "splądrowaliśmy" :) Skarbiec Koronny wraz z zbrojownią w Zamku Królewskim, później na wieży katedry przywitaliśmy się z Zygmuntem - trzeba przyznać, że nowe serce jest całkiem nowoczesne, słowem w starym ciele młody duch :). Oddaliśmy hołd wielkim i tym mniejszym w grobowcach królewskich, a następnie szukaliśmy smoka w pieczarze pod Wawelem..., który to dorwał nas nad Wisłą i groźnie zionął ogniem. ;)
Podróż minęła sprawnie i przyjemnie. Cóż więcej pisać - możemy jedynie powiedzieć, że film "Ciekawe przypadki Benjamina Buttona" gorąco polecamy!
Teraz jesteśmy już w naszym apartamencie w Budapeszcie. Cudownie - nie pada! :) Poza tym mieszkanko rewelacja - takie sprzęty tu mamy, że niczego nam nie zabraknie... nno, oprócz czajnika, ale nikt i nic nie jest doskonałe. Zresztą na herbatę średnio mamy ochotę, idziemy po wino! ;)
PS. Michu właśnie szczęśliwy woła, że odkrył w szafce kuchennej paprykę i olej. Faktycznie jesteśmy na Węgrzech!
PS2. Jeszcze raz wszystkiego najlepszego Jubilatom - Babci Halince i Przemowi!
Hej kochani, jak pięknie , że macie ładną pogodę, bo u nas berger i mokro . W domu wieczorem rozpalamy w kominku, bo jakoś takoś chmurno, durno, nieprzyjemnie - co prawda luźna plomba (jak kiedyś śpiewał Kaczmarek) jeszcze nie dzwoni w zębie , ale pisanie szkolnych, obrzydliwie nudnych , zbytecznych papierów jest chyba tak samo bolesne. Bawcie się dobrze, po waszym powrocie czekamy na jakieś wspaniałości węgierskiej kuchni w Misiowym wydaniu- paprykę da się załatwić, buźka;)
OdpowiedzUsuń